26 października 2013

Coś tam...

Mam do Was dwie ważne sprawy a mianowicie:
1. "Kawałki" one shot'ów będą umieszczane nie wcześniej niż co 2 tygodnie, ponieważ mam sporo nauki, prac domowych a do tego dochodzi jeszcze bieżmowanie... Myślę, że to zrozumiecie. Z góry przepraszam :)
2.Jeżeli macie ochotę możecie pisać w komentarzach linki do swoich blogów. Obiecuje, że pomimo obowiązków wszystkie sprawdze i przeczytam a dodatkowo zareklamuje na swoim blogu :-)). Za każdą obserwację odpłacam tym samym :-)) Fajne blogi możecie znaleźć w tych co osobiście obserwuje. Polecam :D

A przy okazji chciałabym polecić Wam pewnego świetnego bloga:
                                    jortini-first-love.blogspot.com
Zuza, dziewczyna, która go pisze ma niezwykły talent. Blog jest o miłości Jorga i Tini pełnej przeszkód i kłótni. Na początku ma troche mroczny charakterek :-)))
POLECAM :-))

10 października 2013

 Oto pierwszy, a właściwie 1/3 pierwszego parta :-)))



"Miłość niesie za sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota za ukochaną osobą." 
                                                                           Albert Einstein



             Pewnego słonecznego, lipcowego poranka dwoje bliskich sobie ludzi postanowiło wybrać się do lasu podziwiać budzącą się do życia przyrodę.
         Ona, śliczna, niebieskooka brunetka z kręconymi włosami chciała uczcić tym drugi ślub swojej mamy i zostawić młodą parę samą w domu. Cieszyła się badzo, że jej mama wreszcie odnalazła szczęście, które jej najwidoczniej nie było dane... Dziewiętnastolatka bardzo kochała swoją rodzicielkę, lecz nie potrafiła się z nią dogadać, z nikim nie potrafiła się dogadać. Ciągle spędzała czas samotnie rozmyślając o własnej głupocie, o jednym chłopaku, którego straciła, o jednym feralnym wydarzeniu, które diametralnie zmieniło jej życie...
         On, dwudziestoletni brrunet ze ślicznymi, brązowymi paczadłami siediał na swoim nowym łóżku i rozmyślał o tym, co go czeka w tym zarówno starym, jak i nowym, pełnym złych, ale też dobrych wspomnień miejscu. Nie wierzył, że to nie jeden z jego bardzo realistycznych snów. Długo marzył o powrocie do Buenos Aires, ale, gdy to się wreszcie ziściło nie mógł w to uwierzyć. Taka to logika!
-Maximiliano!- Zawołała go z dołu jego mama, Nie nawidził jej za to co mu, co im zrobiła.
-Czego znowu chcesz!- Warknął.
Przez chwilę nie było odpowiedzi, jednak po chwili chłopak zobaczył matkę stojącą w drzwiach jego pokoju.
-Wiem, że ty ... - Maxi nie pozwolił jej dokończyć.
-Ty nic nie wiesz! Nic nie rozumiesz! Wyjdź! Chce zostać sam!- Wykrzyknął.
-Ale synku ...
-Wyjdź. - powiedział buntowniczo ze smutkiem w głosie.
Kobieta nie chciała po raz kolejny wszczynać kłótni, więc posłusznie wykonała polecenie syna. Od śmierci jego ojca, czyli od ok. 2,5 roku to on rozkazuje matce.
              Dziewczyna wstała dziś bardzo wcześnie, pośpiesznie się ubrała i nie chcąc budzidź matki i ojczyma po cichu wymknęła się z domu. Szła powoli rozkoszując się widokiem wchodzącego słońca. Kochała ten stan, gdyż tylko wtedy mogła zapomnieć o przeszłości. Idąc przed siebie na nic nie zwracała uwagi, nie myślała o tym za czym tak bardzo tęskniła i co kochała. Nie chciała znowu płakać, jednak była za słaba. W pewnym momencie nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Siadła na najbliższym kamieniu w cieniu rozłożystego drzewa i schowała twarz w kolana. Nie płakała. Nie mogła.
              W tym samym czasie Maxi zgarnął ze swojego nowego biurka telefon i pospiesznie wybiegł z domu. Przez dłuższy czas tak biegł, w reszczie tuż przy początku lasu zmęczył się. Musiał chwilę odpocząć. Siadł na brzegu stawu, zamknął oczy wsłuchując się w odgłosy przyrody. Na chwilę zapomniał o problemach. Jednak nic nie trwa wiecznie. W pewnym momencie zadzwoniła jego komórka. Otrząsnął się z transu i spojrzał na wyświetlacz. Mama... Nie odebrał. Przeczuwał, że rodzicielka nie odczepi się dopóki nie porozmawiają wyłączył telefon. Niechętnie wstał z ziemi.
Wolno ruszył w dalszą drogę, w głąb lasu. W pewnym momencie stanął jak wryty. Wszystkie mięśnie mu zdrętwiały, nie mógł się ruszyć. To co zobaczył był dla niego wstrząsem.

_____________________________________________________________________________

Podejrzewam, że nawet jeżeli ktoś wejdzie na tego bloga to to powyżej mu/jej się nie spodoba. No cóż, los tak chciał, że jestem takim beztalenciem :-((( Ni śpiewać, ni tańczyć, ni rysować, ni pisać. Po prostu nic nie umiem. *-*  Wiem, notka nie ma sensu, ale tego też nie potrafię zrobić :-((