7 grudnia 2013

"Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą."
                                                                                                    (Jan Twardowski)


                       Maxi postanowił jednak wrócić do domu. Był pewny, że nie spotka się już dzisiaj z matką. Było po drugiej w nocy, chłopak doskonale wiedział, że jego rodzicielka zawsze kładzie się spać wcześnie, więc zaryzykował. Do domu miał długą drogę, ale dwudziestolatek przyśpieszył kroku i w bardzo szybkim czasie znalazł się pod swoją nową posiadłością. Otworzył bramkę. Wąską ścieżką w kilka sekund doszedł pod drzwi. Delikatnie nacisnął klamkę. Drzwi się otworzyły. Najwidoczniej jego matka przeczuwała, że syn wróci tej nocy, więc ich nie zamykała. Maxi zdjął buty i kurtkę w holu i ostrożnie, starając się nie hałasować poszedł po schodach do swojego pokoju. Na miejscu zamknął drzwi pomieszczenia na klucz, cicho przesunął odrobinę szafkę i wyjął zza niej niej najcenniejszą rzecz jaką posiadał. A była to malutka szkatułka, w której znajdowały się pamiątki dwudziestolatka, które kojarzyły mu się z byłą przyjaciółką. Przez chwilę wahał się czy otworzyć pudełko, bowiem widok ich wprawiał Maxi'ego w głęboki smutek. Po chwili jednak zaryzykował. Uchylił górną część szkatułki. Gdy spojrzał na jej zawartość, oczy automatycznie mu się zaszkliły. A przecież powiadają, że chłopaki nie płaczą? Jednak on już dawno przekonał się o tym, że to bzdura. On płakał.
                       Natalia otworzyła oczy. Było jej niewygodnie. Nie miała pojęcia dlaczego. Dopiero po głębszym zastanowieniu zrozumiała, że leży na dywanie. Zamrugała powiekami. Był dzień, a słońce okropnie raziło ją w oczy. Jeszcze ten ból... I to uczucie słabości i beznadziejności, które doprowadziło ją do tego stanu, w którym zdecydowana była odebrać sobie życie...
Nastolatka zrezygnowana wstała i nie otwierając oczu dowlokła się do okna... Tak dobrze znała ten dom, że nie potrzebowała wzroku, by się w nim odnaleźć. Zasłoniła żaluzje i z płaczem rzuciła się na kanapę. W tamtej chwili była tylko ona, łóżko i jej marzenie o własnej śmierci...
                        Maxi zasnął. Znalazł się w miejscu szarym, smutnym, ciemnym... Wstał, rozejrzał się dookoła. Nie zauważył nic, co by go zainteresowało. Nie było przy nim nikogo. Odszedł parę kroków od miejsca w którym przed chwilą stał. Nadal nic. Podbiegł kawałek. Znowu nic. Zaczęło irytować go to, że wokół niego nie ma tego, czego oczekiwał. Spodziewał się kolorowego snu, pełnego słońca, ciepła i ludzi... Właśnie. Był sam. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że to miejsce w którym się znalazł odzwierciedla jego życie. Szare, smutne, samotne... Nagle usłyszał przenikliwy pisk. Szeroko otworzył oczy. Zaczął biec przed siebie. Nie myślał o tym co robi. W tamtej chwili liczyło się dla niego tylko to, by znaleźć się obok Natalii. Bowiem był pewny, że to ona piszczała.
                         Nastolatka wstała z kanapy i zaszklonymi oczami rozejrzała się po pokoju. Nie mogła zrozumieć dlaczego była taka słaba, dlaczego nic jej nie wychodziło. Pragnęła wrócić do przeszłości, znów poczuć się kochana, doceniana, szczęśliwa... Marzyła, by znów przytulić się do ukochanego, dotknąć jego ręki, czuć zapach jego perfum. Niestety, jak zdarzyła się przekonać, marzenia nie zawsze się spełniają. Zflustrowana, weszła po schodach na górę. Poszła do pokoju gościnnego. Otworzyła drzwi balkonu. Przymknęła oczy, by jaskrawe promienie słoneczne jej nie doskwierały. Boso, powoli stanęła na zimnej posadzce. Przejechała palcami po barierce. Podeszła bliżej. Spojrzała na dół. Ku jej zdziwieniu ponure Buenos Aires wcale nie tętniło życiem. Było nadzwyczaj cicho. Może to i lepiej. Natalia zdecydowanym ruchem przełożyła prawą nogę przez barierkę. Po chwili dołączyła do niej również lewą. Stanęła bosymi stopami na najniższym szczeblu. Jeszcze raz spojrzała w dół. A co jeśli się nie uda? A co jeśli znowu przeżyje? Pomyślała jednak, że warto zaryzykować. Zamknęła oczy. Czuła przyjemny, ciepły wiatr we włosach. Puściła się barierki. Powoli zaczęła opadać...
                          Maxi obudził się oblany potem. Wiedział, że coś się stało. Nie był pewny co ma w tej chwili zrobić. Kierowany instynktem wyszedł z pokoju i zbiegł po schodach na dół. Szybko nałożył buty i popędził do domu, w którym jak podejrzewał, nadal mieszkała jego przyjaciółka. Nie pukał. Nie miał na to czasu. Nacisnął na klamkę. Zamknięte. Pamiętał, gdzie mama Natalii trzymała zapasowy klucz. Miał nadzieję, że nie zmieniła tego. Ucieszył się, gdy znalazł klucz. Trzęsącą się ręką otworzył drzwi. Wszedł do środka i ostrożnie, szybkim ruchem zamknął je. Wbiegł do salonu. Z ulgą zauważył rzeczy ukochanej. Na ten widok mimowolnie się uśmiechnął. W porę zorientował się, że nie ma czasu na oglądanie wszystkiego, musiał znaleźć Natalię. Przeszukał cały parter, i nic. Wbiegł na pierwsze piętro. W sypialni jej nie było. Skierował się prosto do pokoju gościnnego. Zobaczył dziewczynę, puszczającą się barierki i powoli spadającą na dół. Nie wierzył. Nie mógł jej stracić. Doskonale wiedział, że uratowanie jej graniczy z cudem. Kwestia ułamka sekundy. Szaleńczym tempem popędził na balkon i w ostatniej chwili chwycił nastolatkę za jej kruche ramiona. Wziął ją na ręce i mocno przytulił do siebie. Odetchnął z ulgą, udało mu się uratować jego najcenniejszy skarb. Natalia odwróciła głowę, ich spojrzenia się spotkały.
-Wybacz mi.- Rzekł prawie niesłyszalnie.
-Wybaczam. Kocham cię.
Po tych słowach ich usta złączyły się w zmysłowym pocałunku pieczętującym ich miłość.

KONIEC!


-------------------------------------------------------------------------------------------------------


O wow! Jednak jej nie zabiłam :D 
Matko! Wyszło jeszcze gorzej niż te poprzednie części :( Wybaczcie :*
Miało się skończyć trochę inaczej... No, ale zmieniłam plany. Wiem, zmienna jestem :P
Mam nadzieję, że przez "to coś" nie przestaniecie czytać mojego bloga.
A powiem Wam coś ciekawego. W czwartek wieczorem wzięłam się za to porządnie i zostało mi do napisania kilka linijek. W piątek raniutko pojechałam na wycieczkę. Wróciłam, wiało jak cholera a ja z przyjaciółmi wybrałam się na mszę i spowiedź. Wróciłam, no i miałam zamiar wstawić to na bloga, no, ale oczywiście linie energetyczne zrobiły jebut i nie było prądu. A więc, przeczytać to badziewie możecie dopiero teraz. Miłego weekendu :))



5 komentarzy:

  1. JEZU!
    To jest piękne! I nie gadaj, że beznadziejne, bo to nieprawda! Tamte części były cudowne, i ta też jest niesamowita!
    Ja w piątek normalnie w szkole byłam, ale przyjechałam pierwszym odwozem, tak że w domu byłam dwie godziny wcześniej :D Przepadła mi religia :P I dobrze, bo ledwo weszłam do domu to zaczęło wiać jak nie wiem co xD Ale później i tak musiałam lecieć do kościoła, no bo w końcu pierwszy piątek :P
    Dobra, ja tutaj nei gadam o mnie :D
    OP cudny.
    Czekam na kolejny
    Kochaaaam <33333333333333333
    Całuję :*************

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę! Ktoś postanowił dodać ostatnią część!
    Dobrze, że nie zabiłaś Naty. Ja tam wolę szczęśliwe zakończenia:)
    Fajnie, że pokazałaś, jaka więź ich łączy. To było tak silne, że Maxi wyczuł, że coś jej grozi... Uroczo:)
    Czekam na kolejne opowiadanie;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak więc udało mi się znaleźć twojego bloga... :-) chwilę mi to zajęło, ale nie żałuję, że szukałam... bo było warto... blog jest super! one part jest genialny... bardzo smutny, ale ma szczęsliwe zakończenie.. więc dobrze...
    czekam na next i życzę weny
    pozdrawiam
    // Nati

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam wszystkich bardzo serdecznie!
    Muszę przyznać, że już od dawna tutaj nie zaglądałam. Wielka wina leży po stronie szkoły, której mam już naprawdę serdecznie dosyć, ale nie będę cię zanudzać moim życiem osobistym, które pewnie nikogo specjalnie nie interesuje. ^.^
    Według mnie ta publikacja był niesamowita, dopracowana w każdym calu. Idealna. ♥

    Na koniec chciałabym zaprosić cię do siebie na drugi rozdział:
    violetta-and-her-world.blogspot.com
    Chamska reklama, wiem, ale zależy mi na twojej opinii! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 wzruszyłam się ;)
    Czekam z niecierpliwością na twojego kolejnego OP :)
    +zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz daje mi siłę do pisania :-))